"Przeczytanie jednej książki skutkuje dodaniem
pięciu kolejnych do mojej listy <<do przeczytania>>. Co robię nie tak?"
Takie słowa przeczytałam ostatnio na Fecebooku. Nie wiem, czy też tak macie, ale ja na pewno. Jak zacznę czytać książkę, która mi się spodoba, to odpalam Google i szukam wszystkich książek danego autora. I... jak tylko dobrnę do ostatniej (czytam seriami), to płaczę, że autor jeszcze nie wydał kolejnej. Tak mam między innymi z Nesbo, Lackberg i wieloma innymi. Oczywiście mówię o współczesnych autorach. Chociaż, jak czytam Opowieści z Narnii, to też tęsknię, by ktoś dopisał jeszcze kilka części.
Kilka lat temu sięgnęłam też po książki Harlana Cobena. Tak mnie wciągnęły wtedy, że wchłonęłam całą serię, w której głównym bohaterem jest Myron Bolitar, a potem kolejne i kolejne... Czyta się je dość lekko. Trochę sensacyjne, trochę melodramatu, ciut psychologii, takie... akurat, jak ja to nazywam, na odmóżdżenie ;). Właśnie postanowiłam odświeżyć swoją pamięć i w kilka dni wchłonęłam po raz kolejny całą serię z Bolitarem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz