
Kiedyś usłyszałam pytanie: tak dużo czytasz tzw. mądrych książek, dlaczego zatem twoje życie nie zmienia się, dlaczego nie wprowadzasz tej wiedzy w czyn?
Długo, bardzo długo nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Aż pewnego dnia odpowiedź można powiedzieć znalazła mnie sama.
Zdałam sobie sprawę, że ja nie czytam książek, tylko je wręcz wchłaniam. Zakreślam sobie mądre myśli, dobre cytaty, ale i tak nie wprowadzam tego w życie...
A przecież właśnie nie o to chodzi... Książką trzeba się delektować. Szczególnie taką, która jest trudna, która ma coś zmienić, która dotyka wnętrza.
Okazało się, że podobnie mam też z czytaniem Słowa Bożego - albo wchłaniam ile popadnie albo tylko zerknę i idę dalej...
Dlatego powiedziałam sobie STOP!!! Koniec z wchłanianiem tzw. mądrych lektur, które wymagają zatrzymania się, które są do przemyślenia. Nie liczy się bowiem ilość, ale jakość - oczywiście nie dotyczy to powieści, które pożeram wręcz ;).
Zatem reasumując już mój wpis. Zatrzymaj się (mówię to też do siebie), kiedy czytasz. Weź ołówek, zakreślacz, może nawet zeszyt i daj sobie czas. Niech te mądre myśli pracują w Tobie, niech prowadzą do refleksji i odkrywania wnętrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz