sobota, 16 września 2017

Schody do...


No właśnie, czy wiesz dokąd może prowadzić książka?

Niektórzy twierdzą, że czytają, bo mogą się wtedy zrelaksować, inny szukają adrenaliny, przygody, jeszcze inni szukają drzwi do Narnii, do Nibylandii albo po prostu żeby zabić czas w długiej podróży, w deszczowy dzień, z nudów.
Ja czytam żeby na przykład wzbogacić słownictwo, pobudzić myślenie, a czasem po prostu by oderwać się od rzeczywistości, czy też uciec na moment od problemów.
Kabaret Starszych Panów śpiewał, że "Piosenka jest dobra na wszystko". Ja przerobiłam nieco ten tekst i uważam, że KSIĄŻKA JEST DOBRA NA WSZYSTKO. 
Tym razem książka jest dobra na... urlop ;). 

Poooooowwwwwoooooollllliiiiii !!!


Kiedyś usłyszałam pytanie: tak dużo czytasz tzw. mądrych książek, dlaczego zatem twoje życie nie zmienia się, dlaczego nie wprowadzasz tej wiedzy w czyn?

Długo, bardzo długo nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Aż pewnego dnia odpowiedź można powiedzieć znalazła mnie sama.
Zdałam sobie sprawę, że ja nie czytam książek, tylko je wręcz wchłaniam. Zakreślam sobie mądre myśli, dobre cytaty, ale i tak nie wprowadzam tego w życie...
A przecież właśnie nie o to chodzi... Książką trzeba się delektować. Szczególnie taką, która jest trudna, która ma coś zmienić, która dotyka wnętrza. 
Okazało się, że podobnie mam też z czytaniem Słowa Bożego - albo wchłaniam ile popadnie albo tylko zerknę i idę dalej...
Dlatego powiedziałam sobie STOP!!! Koniec z wchłanianiem tzw. mądrych lektur, które wymagają zatrzymania się, które są do przemyślenia. Nie liczy się bowiem ilość, ale jakość - oczywiście nie dotyczy to powieści, które pożeram wręcz ;).
Zatem reasumując już mój wpis. Zatrzymaj się (mówię to też do siebie), kiedy czytasz. Weź ołówek, zakreślacz, może nawet zeszyt i daj sobie czas. Niech te mądre myśli pracują w Tobie, niech prowadzą do refleksji i odkrywania wnętrza.


czwartek, 7 września 2017

Pudełko na modlitwy

Nie jest to pierwsza książką, którą przeczytałam w swoim życiu, ale jest jedną z tych, które miały wpływ na zmianę mego toru myślenia.
Dlaczego? Co w niej takiego jest, że każdy, kto sięga po tą lekturę doznaje olśnienia?
Otóż, może od początku... Książka opowiada historię młodej matki, która stara się uciec przed przeszłością. Dostaje pracę, w której ma za zadanie uporządkować dom po zmarłej sąsiadce. Zajęcie takie można powiedzieć banalne...ale jednak starsza pani skrywała różne tajemnice. Jedną z nich było 81 bardzo pięknych pudełek ukrytych w szafie - każde z nich to rok życia kobiety. Gdy główna bohaterka odkrywa zawartość kartonów znalezionych w szafie zaczyna się nowy krok w jej życiu. Dzięki zmarłej sąsiadce i jej pudełkom na modlitwy przechodzi terapię i... I tu się zatrzymam, co by za wiele nie zdradzić ;).
Dla mnie osobiście ta książka pokazała dwie rzeczy: po pierwsze, że często nasza historia, nawet ta ukryta w szafie, ale spisana, może uratować komuś życie, może zmienić jego historię. Czasem jest tak, jak mówi pewna sentencja: "Dla drugiego twoje życie może być jedyną Biblią, którą przeczyta".
Po drugie "Pudełko na modlitwy" pokazało mi jakby nowy rodzaj, nową formę modlitwy. Piszesz swoją prośbę na karteczce, wrzucasz do pudełka i... przestajesz się tym zamartwiać, bo to, co w pudełku już należy do Boga.
Zatem do dzieła.


PS. Ja już mam swoje pudełko na modlitwy

MPJ

M + P + J  ks. Piotr Jarosiewicz Tajemniczy tytuł. To nie te same litery, które po 06 stycznia piszemy na drzwiach domu ;) - CMB (C...