środa, 1 listopada 2017

Każdy jest ważny ;)

Dziś Uroczystość Wszystkich Świętych. Powinien być to dla nas wszystkich dzień radości, że oto tak wiele osób świętuje dziś swoje urodziny ;) Powinniśmy tańczyć, śmiać się, radować, a nie chodzić ze spuszczoną głową... 
       Każdy z nas przecież dąży do świętości i mało tego, każdy z nas ma szansę nim zostać. Pomimo tego, że jesteśmy grzeszni. Kiedyś przeczytałam takie zdanie: "Bóg widzi nas jako grzeszników i myśli sobie: jaki to piękny materiał na świętego." Ucieszyłam się niesamowicie tymi słowami. Są one bowiem dla mnie potwierdzeniem, że... no właśnie - mam szansę ;).
To tyle tytułem krótkiego wstępu... Idealnie dzisiejszy dzień nawiązuje do książek, o których chcę Wam dziś opowiedzieć. 
            Pewna kobieta Francine Rivers napisała powieści, które po pierwsze są bardzo mocno oparte na treściach biblijnych, a po drugie ukazują to, że dosłownie każdy jest materiałem właśnie na świętego i to, że Bóg z naszej największej słabości potrafi wyciągnąć coś dobrego, taką perełkę. Powieści te ukazują również jak bardzo Bóg troszczy się o nas, jak każdy z nas jest cenny w Jego oczach.Otóż Batszeba, Rut, Tamar, Rachab i Maryja - pięć postaci. Tak różne, żyjące w całkowicie różnych czasach, kulturach etc. Jednak, gdyby nie te kobiety, to można śmiało powiedzieć, że nie narodził by się Jezus. Dlaczego? - każda
z nich ujęta jest bowiem w Jego rodowodzie.
          Można powiedzieć, że to ogromny fenomen, bo imion kobiet nie powinno się wg Żydów wspominać w genealogii. A jednak św. Łukasz nie bał się tego. Ukazał, że te pięć niewiast jest ważne dla świata.
Batszeba, Tamar - dwie kobiety, które znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Pierwsza zmuszona przez Dawida do zdrady męża, a druga podstępem zwabiła Judę, aby wypełnił prawo lewiratu wobec niej. W obydwu przypadkach Bóg bardzo mocno pokazał, że nawet z najcięższej winy On potrafi wyłuskać dobro.
Dalej, Rachab i Rut. Każda z nich obca w kraju Izraelitów, ale gdyby nie Rachab to nie było by Dawida, bo była jego prababką. Natomiast Rut była jej synową, żoną Booza.
I ostatnia, ale można powiedzieć, że pierwsza w rodowodzie Jezusa - Maryja. Ta, z której narodził się nasz Zbawca.
        Francine Rivers niesamowicie ukazuje historie tych pięciu kobiet. Odnosi się do Biblii, ale też do legend, czy midraszów żydowskich. Książki czyta się dobrze i mogą pochłonąć. Dla mnie po ich przeczytaniu wniosek jest jeden: każda z tych kobiet jest ważna, każdą z nich wybrał Bóg, każda ma znaczenie w historii Jezusa, każda z nich ma misję.
     I tak jest z nami. Jeśli poznamy swoją misję, swoje miejsce i uwierzymy, że mamy znaczenie w oczach Boga, to pokonamy słabości, to damy by Bóg wyciągnął z nich to, co dobre. A zatem pamiętajmy: każdy z nas to materiał na świętego. ;)

sobota, 16 września 2017

Schody do...


No właśnie, czy wiesz dokąd może prowadzić książka?

Niektórzy twierdzą, że czytają, bo mogą się wtedy zrelaksować, inny szukają adrenaliny, przygody, jeszcze inni szukają drzwi do Narnii, do Nibylandii albo po prostu żeby zabić czas w długiej podróży, w deszczowy dzień, z nudów.
Ja czytam żeby na przykład wzbogacić słownictwo, pobudzić myślenie, a czasem po prostu by oderwać się od rzeczywistości, czy też uciec na moment od problemów.
Kabaret Starszych Panów śpiewał, że "Piosenka jest dobra na wszystko". Ja przerobiłam nieco ten tekst i uważam, że KSIĄŻKA JEST DOBRA NA WSZYSTKO. 
Tym razem książka jest dobra na... urlop ;). 

Poooooowwwwwoooooollllliiiiii !!!


Kiedyś usłyszałam pytanie: tak dużo czytasz tzw. mądrych książek, dlaczego zatem twoje życie nie zmienia się, dlaczego nie wprowadzasz tej wiedzy w czyn?

Długo, bardzo długo nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Aż pewnego dnia odpowiedź można powiedzieć znalazła mnie sama.
Zdałam sobie sprawę, że ja nie czytam książek, tylko je wręcz wchłaniam. Zakreślam sobie mądre myśli, dobre cytaty, ale i tak nie wprowadzam tego w życie...
A przecież właśnie nie o to chodzi... Książką trzeba się delektować. Szczególnie taką, która jest trudna, która ma coś zmienić, która dotyka wnętrza. 
Okazało się, że podobnie mam też z czytaniem Słowa Bożego - albo wchłaniam ile popadnie albo tylko zerknę i idę dalej...
Dlatego powiedziałam sobie STOP!!! Koniec z wchłanianiem tzw. mądrych lektur, które wymagają zatrzymania się, które są do przemyślenia. Nie liczy się bowiem ilość, ale jakość - oczywiście nie dotyczy to powieści, które pożeram wręcz ;).
Zatem reasumując już mój wpis. Zatrzymaj się (mówię to też do siebie), kiedy czytasz. Weź ołówek, zakreślacz, może nawet zeszyt i daj sobie czas. Niech te mądre myśli pracują w Tobie, niech prowadzą do refleksji i odkrywania wnętrza.


czwartek, 7 września 2017

Pudełko na modlitwy

Nie jest to pierwsza książką, którą przeczytałam w swoim życiu, ale jest jedną z tych, które miały wpływ na zmianę mego toru myślenia.
Dlaczego? Co w niej takiego jest, że każdy, kto sięga po tą lekturę doznaje olśnienia?
Otóż, może od początku... Książka opowiada historię młodej matki, która stara się uciec przed przeszłością. Dostaje pracę, w której ma za zadanie uporządkować dom po zmarłej sąsiadce. Zajęcie takie można powiedzieć banalne...ale jednak starsza pani skrywała różne tajemnice. Jedną z nich było 81 bardzo pięknych pudełek ukrytych w szafie - każde z nich to rok życia kobiety. Gdy główna bohaterka odkrywa zawartość kartonów znalezionych w szafie zaczyna się nowy krok w jej życiu. Dzięki zmarłej sąsiadce i jej pudełkom na modlitwy przechodzi terapię i... I tu się zatrzymam, co by za wiele nie zdradzić ;).
Dla mnie osobiście ta książka pokazała dwie rzeczy: po pierwsze, że często nasza historia, nawet ta ukryta w szafie, ale spisana, może uratować komuś życie, może zmienić jego historię. Czasem jest tak, jak mówi pewna sentencja: "Dla drugiego twoje życie może być jedyną Biblią, którą przeczyta".
Po drugie "Pudełko na modlitwy" pokazało mi jakby nowy rodzaj, nową formę modlitwy. Piszesz swoją prośbę na karteczce, wrzucasz do pudełka i... przestajesz się tym zamartwiać, bo to, co w pudełku już należy do Boga.
Zatem do dzieła.


PS. Ja już mam swoje pudełko na modlitwy

MPJ

M + P + J  ks. Piotr Jarosiewicz Tajemniczy tytuł. To nie te same litery, które po 06 stycznia piszemy na drzwiach domu ;) - CMB (C...