Dziś Uroczystość Wszystkich Świętych. Powinien być to dla nas wszystkich dzień radości, że oto tak wiele osób świętuje dziś swoje urodziny ;) Powinniśmy tańczyć, śmiać się, radować, a nie chodzić ze spuszczoną głową...
Każdy z nas przecież dąży do świętości i mało tego, każdy z nas ma szansę nim zostać. Pomimo tego, że jesteśmy grzeszni. Kiedyś przeczytałam takie zdanie: "Bóg widzi nas jako grzeszników i myśli sobie: jaki to piękny materiał na świętego." Ucieszyłam się niesamowicie tymi słowami. Są one bowiem dla mnie potwierdzeniem, że... no właśnie - mam szansę ;).
To tyle tytułem krótkiego wstępu... Idealnie dzisiejszy dzień nawiązuje do książek, o których chcę Wam dziś opowiedzieć.
Pewna kobieta Francine Rivers napisała powieści, które po pierwsze są bardzo mocno oparte na treściach biblijnych, a po drugie ukazują to, że dosłownie każdy jest materiałem właśnie na świętego i to, że Bóg z naszej największej słabości potrafi wyciągnąć coś dobrego, taką perełkę. Powieści te ukazują również jak bardzo Bóg troszczy się o nas, jak każdy z nas jest cenny w Jego oczach.Otóż Batszeba, Rut, Tamar, Rachab i Maryja - pięć postaci. Tak różne, żyjące w całkowicie różnych czasach, kulturach etc. Jednak, gdyby nie te kobiety, to można śmiało powiedzieć, że nie narodził by się Jezus. Dlaczego? - każda
z nich ujęta jest bowiem w Jego rodowodzie.
z nich ujęta jest bowiem w Jego rodowodzie.
Można powiedzieć, że to ogromny fenomen, bo imion kobiet nie powinno się wg Żydów wspominać w genealogii. A jednak św. Łukasz nie bał się tego. Ukazał, że te pięć niewiast jest ważne dla świata.
Batszeba, Tamar - dwie kobiety, które znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Pierwsza zmuszona przez Dawida do zdrady męża, a druga podstępem zwabiła Judę, aby wypełnił prawo lewiratu wobec niej. W obydwu przypadkach Bóg bardzo mocno pokazał, że nawet z najcięższej winy On potrafi wyłuskać dobro.
Dalej, Rachab i Rut. Każda z nich obca w kraju Izraelitów, ale gdyby nie Rachab to nie było by Dawida, bo była jego prababką. Natomiast Rut była jej synową, żoną Booza.
I ostatnia, ale można powiedzieć, że pierwsza w rodowodzie Jezusa - Maryja. Ta, z której narodził się nasz Zbawca.
Francine Rivers niesamowicie ukazuje historie tych pięciu kobiet. Odnosi się do Biblii, ale też do legend, czy midraszów żydowskich. Książki czyta się dobrze i mogą pochłonąć. Dla mnie po ich przeczytaniu wniosek jest jeden: każda z tych kobiet jest ważna, każdą z nich wybrał Bóg, każda ma znaczenie w historii Jezusa, każda z nich ma misję.
I tak jest z nami. Jeśli poznamy swoją misję, swoje miejsce i uwierzymy, że mamy znaczenie w oczach Boga, to pokonamy słabości, to damy by Bóg wyciągnął z nich to, co dobre. A zatem pamiętajmy: każdy z nas to materiał na świętego. ;)